Tak. W końcu nadszedł długo oczekiwany koniec roku. Cieszyłam się z tego powodu. Nie trzeba było przejmować się zadaniami domowymi, sprawdzianami i kartkówkami.
Zakończenie zaczynało się o 10-siątej. A jest po 7-ódmej. Musiałam zadzwonić do Klary i ustalić czy idzie ze mną.
- Hej Klara! - Powiedziałam.
- Hej! - Odpowiedziała.
- Idziemy razem na zakończenie? Wpadniesz o 9? - Zapytałam.
- Pewnie, to będę o 9. - Powiedziała po czym zakończyła rozmowę.
Poszłam do łazienki, żeby wziąć prysznic. Do końca nie byłam pewna co na siebie ubrać. Chciałam zaczekać na Klare, żeby pomogła mi coś wybrać, ale pomyślałam, że nie będzie na to czasu. Wyjęłam z szafy czarną spódnicę z wysokim stanem i do tego białą bluzkę. Ubrałam się i czekałam na Klarę. Musiała zrobić mi jakąś fryzurę, bo do końca nie wiedziałam jak mam się uczesać.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi Klarze.
- Zabierajmy się od razu do rzeczy. - Powiedziałam.
- Okej. - Odpowiedziała.
Weszłyśmy na górę. Poszłam do łazienki po jakąś szczotkę, gumki i wsuwki.
- No to co dziś czeszemy? - Zapytała.
- Nie wiem, wymyśl coś. - Odpowiedziałam.
Zaufałam jej i postanowiłam żeby wymyśliła coś w czym będę dobrze się czuć, no i jakoś wyglądać. Minęło pół godziny. Klara skończyła i powoli zbierałyśmy się do wyjścia. Czekałyśmy jeszcze na Alysse, bo szła z nami. Wyszłyśmy przed dom i spotkałyśmy ją przed moim domem.
- Hej dziewczyny. - Powiedziała.
- Hej. -Odpowiedziałyśmy.
Pośpiech nie był potrzebny, bo szkołe miałam za rogiem. Zobaczyłam, że Janek wychodzi ze szkoły.
- Hej brat! I jak tam? - Powiedziałam.
- Dobrze, jest jak jest. - Powiedział i poszedł do domu.
Poszłyśmy przed naszą klasę i czekałyśmy na wychowawcę, który miał nas zabrać na apel. Z krótkim, ale spóźnieniem przyszedł.
- Ustawcie się parami i chodźcie za mną. - Powiedział.
Trochę dziwnie to zabrzmiało. Młodzież z liceum ma się ustawiać parami. Poczułam się jakbym była w przedszkolu. Hah, śmieszne. Na sali widziałam Justina. Nieźle się odpicował.
Zresztą jak każdy, chyba. Dyrektor w końcu zaczął apel. Trwał on około godziny. Nie mogłam go już dłużej słuchać. Strasznie przynudzał. Zostało nam jeszcze pójście do sal
i wręczenie świadectw. Hoho, moje nie było zbyt świetne. Średnia 4.5 w sumie nie była taka zła, jeżeli chodzi o mnie. Coraz bardziej miałam dość całego dnia. Nie chciało mi się nic.
Głowa strasznie mnie bolała. Wróciłam do domu i położyłam się zdrzemnąć. Oczywiście nie dało rady, bo co chwile dostawałam falę telefonów. W końcu wyłączyłam telefon.
Chciałam odpocząć od wszystkiego. Nie wiedziałam czy iść na polanę, o której wiedział Jus, czy też zostać w domu. Postanowiłam zostać w domu. Położyła się i myślałam.
Nagle po chwili, zasnęłam. Obudziłam się o godzinie 17. Wow, nawet nie wiedziałam, że tyle będę spać. Włączyłam telefon i odczytałam wszystkie wiadomości. Było ich, aż
15. Mhm, 5 od Klary, 3 od Justina, 2 od Alex a reszta to wiadomości o nieodebranych połączeniach. Szczerze? Nie chciało mi się tego odbierać.
Zeszłam na dół żeby coś zjeść. Zrobiłam sobie dwie kanapki i poszłam na górę. Włączyłam laptopa i weszłam na facebooka. Od razu zrobiłam się offline. Nie chciałam, żeby
ktoś do mnie pisał. Po prostu czytałam wpisy innych i sprawdzałam pocztę.
Przyszła godzina 20. Weszłam na online. Od razu napisała Klara.
- Co się z tobą dzieje? - Zapytała.
- Nic.. - Odpowiedziałam.
- To czemu nie odbierasz telefonów? - Spytała.
- Nie wiem. - Powiedziałam.
- Aha.. - Odpowiedziała.
Na tym nasza rozmowa się zakończyła. Nie miałam najmniejszego zamiaru dłużej z nią pisać. Nie wiem czemu. Tak o, po prostu.
Wybiła 22. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, dlatego też położyłam się do łóżka. Myślałam. Długo myślałam. Zastanawiałam się nad tym czy to przypadiem nie ja się
zmieniłam. Nagle miałam wszystkich dość? O nie, to nie mogło się dziać tak o.
Nastał ranek. Wstałam ogarnęłam się. Nawet nie wiedziałam, że dziś pierwszy dzień wakacji. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Z dołu usłyszałam pukanie do drzwi. Był to Jus.
Janek wpuścił go do mnie na górę.
- Hej? - Nie pewnie powiedział.
- Hej.. - Opowiedziałam.
- Co się dzieje? - Zapytał.
- Sama nie wiem. - Odpowiedziałam.
- Aha. Zostawić cię samą czy zostać z tobą? - Spytał.
- Zostań. Dobrze, że jesteś. - Powiedziałam.
Podszedł do mnie i usiadł obok mnie. Zaczęliśmy rozmawiać. Jak zwykle po rozmowie z nim humor mi się poprawia.
- Dziękuję. - Powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Za cc...? Nie ma za co.. - Odpowiedział.
Siedzieliśmy tak i wsłuchiwaliśmy się w piękną ciszę, która nastała u mnie w pokoju. W końcu zapytałam;
- Jus, idziemy na boisko?
- Pewnie. - Powiedział.
Zebraliśmy się i wyszliśmy. Poszliśmy na boisko do parku. Koledzy Justina tam byli. Oczywiście nie obeszło się bez małego meczu, rozgrywanego pomiędzy nimi. Usiadłam na ławce
i jak zwykle na niego czekałam. W sumie to cieszę się, że zaproponowałam mu przyjście tu. Widzę ile radości sprawia mu gra w piłkę nożną. A zresztą lubię patrzeć jak gra.
W pewnej chwili podeszła do mnie dziewczyna. Z twarzy wydawała się być sympatyczna. W końcu zagadała do mnie;
- Cześć.
- Hej. - Odpowiedziałam.
- To ty jesteś dziewczyną Justina? - Zapytała i usiadła obok mnie.
- Tak. - Odpowiedziałam.
- Ja cie, ale masz szczęście. - Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
- A tak w ogóle to jestem Nadine. - Dodała i wyciągnęła do mnie rękę.
- Miło mi, jestem Elizabet, ale możesz mówić Eli lub Eliza. - Powiedziałam.
- Aha, dobrze. - Powiedziała.
Siedziałyśmy tak na ławce i patrzyłyśmy jak grają chłopcy. W końcu Nadine zawołała jakaś dziewczyna, która stała za furtką.
- Nadine! Nadine!
Nadine podbiegła do niej i rozmawiała z nią. Kątem oka patrzyłam co robią. Nadine wydawała się podejrzana. W pewnej chwili podbiegł do mnie Jus.
- Co jest? Co to za dziewczyna? - Zapytał.
- Koleżanka. - Powiedziałam.
- A co chciała? - Spytał.
- Nic. Po prostu mówiła, że jestem szczęściarą, bo mam takiego chłopaka jak ty. - Odparłam.
- A to nie jest jedna z fanek? - Zapytał.
- Nie, raczej nie. - Powiedziałam.
- Aha, w takim radzie dobrze. - Pocałował mnie w policzek i wrócił do gry.
Patrzyłam na dziewczyny przed furką i te za kratami boiska. Jedna, drugą odpychała, żeby być jak najbliżej krat. A jak któryś z chłopaków podbiegł do krat piszczały w niebo-głosy.
Mania? Nie. Raczej obsesja. Dziwne, ale cóż. Dla mnie też kiedyś Jus był tylko chłopakiem ze snów. Dziś może i tak nie jest, ale to nie zmienia postaci rzeczy. Nagle zauważyłam, że
Jus gada z jakimiś dziewczynami. Nie wiedziałam co się dzieje. Podbiegł do mnie kolega Justina i powiedział;
- Ej, lala lepiej uważaj na swojego chłopaka.
Co to miało oznaczać? Czy na prawdę powinnam się bać? No nie wiem. Postanowiłam lepiej się temu przyjrzeć i wyszłam do toalety. Było tam okno, z lepszym widokiem na kraty.
Widziałam, że Jus uśmiecha się do nich i pozwala się im dotykać. Wkurzyło mnie to i wyszłam do domu. Idąc obróciłam się by spojrzeć co robią. Jus podniósł głowę i zauważył mnie. Od
razu oderwał się od krat i szedł za mną. Dziewczyny się zdziwiły i patrzyły co on robi. Były o wiele ładniejsze niż ja, więc to było pewne, że mu się któraś z nich podoba.
Weszłam do domu.
- Ej Janek! Jak Justin będzie chciał wejść to go nie wpuszczaj. - Powiedziałam i poszłam na górę.
- Al...e.. Okej. - Odpowiedział.
Po krótkiej chwili usłyszałam pukanie. Tak, to był on. Nie miałam ochoty go oglądać. Wyjrzałam przez okno i go zobaczyłam. On także mnie zobaczył. Zamknęłam okno i załorzyłam
słuchawki na uszy. Łzy płynęły mi po policzkach. Jedyne czego teraz potrzebowałam to samotności. Musiałam przemyśleć to i owo. Niestety wciąż widziałam tylko ten widok. Kiedy on stał przy tych kratach i wpatrywał się w nie. Musiałam to jakoś wybić sobie z głowy. Ale nie dało rady..
Minęły trzy dni. Ja nadal zamknięta i sama w pokoju. Ocknęłam się i spojrzałam przez okno. A tam? Jus szedł w towarzystwie Alyssy. Nie wierzyłam własnym oczom! Przeszli sobie
koło mojego domu jak niby nic. Postanowiłam napisać do niego sms'a;
- Co ty zamierzasz?
Po dwóch minutach odpisał;
- Nic.
Na tym się skończyło. Weszłam na facebooka i zobaczyłam jego ostatni wpis;
- Wiem, że zrobiłem źle. Straciłem przez to jedyną dziewczynę swojego życia. Jestem idiotą..
A pod tym wpisem około 50. komentarzy tego typu;
- Jus nie martw się na pewno będzie inna! Lepsza!
- Justin w każdym razie możemy się umówić, masz mój numer 1548283.
- Kocham Cięę!!!
No tak to było pewne, że mu przykro. Ale czy na pewno? Po tym jak widziałam go z moją przyjaciółką nie wiedziałam o co chodzi. Postanowiłam się z nim spotkać i to wszystko wyjaśnić.
Zadzwoniłam;
- Hej, masz chwilkę? - Spytałam.
- Dla ciebie zawsze. - Powiedział.
- Dobra, nie ważne. Możemy się spotkać na polanie? Za 10 minut? - Zapytałam.
- Dobrzee.. - Powiedział.
- To cześć. - Zakończyłam rozmowę.
Nie wiedziałam czy to do końca dobry pomysł. Ale wolałam to z nim wyjaśnić. Sam na sam. Czas sie zbierać na spotkanie. Wyszłam z domu i udałam się na polanę.
- Cześć. - Powiedziałam.
- Hej. - Powiedział.
- Przejdę od razu do rzeczy. - Odparłam.
- Dobrze. - Powiedział.
- Co to była za scenka? W czwartek na boisku? - Zapytałam.
- Yyy.. No, to były znajome. - Tłumaczył.
- Yhym, znajome.. - Powiedziałam.
- Oj przestań, chyba nie będziemy się o takie rzeczy kłócić. - Oznajmił.
- Pewnie.. ja tylko chciałam to wyjaśnić. Dostałam to czego chciałam, mogę już iść. - Powiedziałam i chciałam się odwrócić, ale.. on mnie zatrzymał. Przytrzymał moją twarz
i pocałował mnie. Całował. Nie mogłam się oprzeć, dlatego nie zaprzeczałam. Nie chciałam go stracić, zależało mi na nim. Ale nie byłam pewna czy mu na mnie też.
Nie chciałam przerywać tej chwili i zostawiłam to pytanie na później..
***
miłego :)